top of page

Moja długa fotograficzna droga


Prawda, że nic się nie zmieniłam? :) fot. Monika Zajk


Ostatnio w jednej książce spotkałam bardzo ciekawą definicję talentu. Mówi ona, że talent mamy wtedy, kiedy coś nam nie wychodzi, ale nie specjalnie się tym przejmujemy i robimy to dalej. Kiedy Patrzę na moje stare zdjęcia, widzę, że jestem tego idealnym przykładem! Wiele osób uważa, że aby robić dobre zdjęcia, trzeba urodzić się z nadprzyrodzonymi zdolnościami. Tymczasem to przede wszystkim nauka i nabieranie doświadczenia. Ja uczę się fotografii już od prawie 10 lat. Jeżeli jarasz się fotografią, ale uważasz, że Twoje zdjęcia nie są takie jak chciałbyś, zapraszam na solidną dawkę motywacji :)



2010

Mam 14 lat (rocznikowo już nawet 15, ale urodziny mam dopiero w listopadzie) i w styczniu razem z mamą zaczynamy oglądać nowy serial na TVN - "Majka". Może pamiętacie, opowiadał on o młodej fotografce, studentce ASP. Wystarczyło mi kilka odcinków i twardo postanowiłam, że ja też będę fotografką. Był tylko jeden mały problem - nie miałam aparatu. Rozpoczęłam odkładanie do świnki skarbonki całego kieszonkowego, a w tym czasie próbowałam swoich sił na aparacie analogowym i małej cyfrówce. Chodziłam po łąkach, robiłam zdjęcia kwiatów i kotów. Przez pół roku moja skarbonka zapełniła się na tyle, że rodzice dołożyli mi resztę i kupiłam swoją pierwszą, wymarzoną lustrzankę - Nikona D5000. Kiedy kilka lat późnej kupiłam kolejny aparat, nie miałam serca go sprzedawać. Leży w mojej torbie na każdym zleceniu. Nigdy go nie używam, ale zawsze ze mną jest. Zazwyczaj nie mam sentymentów do przedmiotów, tylko on ma tak specjalne przywileje :)


Przeszłam do fotografowania ludzi i ćwiczyłam robienie zdjęć na kim tylko się dało. Umiejętności nie miałam żadnych, ale za to jaki upór!



2011

Po roku posiadania aparatu coś tam już zaczęło mi wychodzić. Ogarnęłam, że moja lustrzanka ma więcej funkcji niż tylko tryb automatyczny i zaczęłam działać! To był czas moich pierwszych prawdziwych sesji zdjęciowych. Wyciągałam na profesjonalne plenery wszystkie przyjaciółki, które potem miały czym pochwalić się na Naszej-Klasie (tak, to były jeszcze te czasy)



Czym wtedy fotografowałam? Nikonem D5000 i obiektywem Tamron 18-200. Mówiłam wtedy, że w przyszłości zostanę fotografem, ale raczej nikt mi nie wierzył



I jeszcze więcej takich "perełek" :)




2012

Kolejny rok prób, błędów i nauki.




2013

Na początku tego roku otworzyłam swój fanpage na Facebooku Justyna Kajko Photography. Zaczęły zgłaszać się do mnie osoby, które chciały zapozować mi do sesji. Zarobiłam wtedy swoje pierwsze pieniądze! Zawrotną sumę 30 zł, za którą kupiłam sobie buty. Stwierdziłam, że nigdy ich nie wyrzucę, ale kilka lat później zjadł mi je mój pies. Zaczęłam próbować pierwszych zdjęć studyjnych - tak na prawdę to było malutkie tło rozwieszone w moim pokoju :) Mówiłam wtedy, że w przyszłości zostanę fotografem, ale raczej nikt mi nie wierzył



Tego roku zrobiłam także swoje pierwsze zdjęcia ślubne. I to wszystko jeszcze przed osiemnastką!



W tym roku rozpoczęłam także naukę w ostatniej klasie liceum. W mojej głowie pojawiły się obawy, że fotografia nie będzie chyba pracą, z której dam radę się utrzymać. Nie wiedziałam co mam robić, dlatego posłuchałam się nauczycieli - byłam bardzo dobrą uczennicą, dlatego złożyłam deklaracje na milion przedmiotów maturalnych, aby dostać się na studia prawnicze. Dobry zawód, dobra pensja, dlatego łatwo uwierzyłam, że to właśnie moja droga. Przemyślałam to wszystko dopiero na pielgrzymce maturzystów do Częstochowy. Postanowiłam wtedy, że cokolwiek by się nie działo, nie posłucham nikogo, kto powie że nie dam rady zostać fotografem - nie tylko z pasji, ale także z zawodu. Żeby mieć pewność, że nie zmienię zdania, wycofałam wszystkie deklaracje maturalne z dodatkowych, rozszerzonych przedmiotów. Nauczyciele próbowali nawet wzywać do szkoły moją mamę! Wybrałam, że będę studiować fotografię w Warszawskiej Szkole Reklamy. Przestało zależeć mi na literkach przed nazwiskiem (uzyskuje się po niej tylko tytuł technika), chciałam za to nauczyć się jak najwięcej praktycznych umiejętności


2014

Mój fanpage powoli coraz bardziej się rozkręcał. Na osiemnastkę kupiłam sobie nowy obiektyw. Poprzedni nie miał powalających parametrów. Tym razem postawiłam na Sigmę 50 mm 1.4, którego używam do dziś. Tego roku zrobiłam też jedną bardzo ważną sesję - pierwsze zdjęcia z Karoliną!



Dlaczego tak ważną? Bo dzięki sesjom z Karoliną odnalazłam swój styl w fotografii - bajkowe zdjęcia o złotej godzinie. Dość ciężko było mi wtedy znaleźć modelkę, która będzie chętna jechać na sesję o 4 nad ranem. Tak wyglądał jeden z naszych pierwszych wschodów słońca - w Burzynie nad Biebrzą.



Ja wprawiałam się w fotografowaniu, a Karolina w pozowaniu. Stawiam flaszkę temu, kto zliczy wszystkie nasze sesje. Ja zgubiłam się już po około dwóch latach :)


Zdjęciowy przekrój od 2014 do teraz :)


Zdałam maturę z bardzo wysokim wynikiem. Niektórzy nauczyciele próbowali przekonywać mnie jeszcze, że z takimi procentami mogę próbować dostać się na prawo, nawet bez dodatkowych rozszerzeń. Pokiwałam głową i schowałam swoje świadectwo maturalne głęboko do szuflady. Rozpoczęłam naukę w studium na kierunku fotografia artystyczna i reklamowa


2015


Zajęcia w Studio Bank - fot. Agnieszka Kowalska :)


Robiłam bardzo dużo sesji TFP (bezpłatnych) z modelkami. Pracowałam na etacie, w weekendy studiowałam, a każdą wolną chwilę przeznaczałam na zdjęcia. To był rok, w którym zrobiłam bardzo duży postęp w fotografii. Zaczęłam eksperymentować ze starymi, manualnymi obiektywami.



Poznałam wtedy mnóstwo cudownych osób. Pracowałam najczęściej z ludźmi, którzy także dopiero budowali swoje portfolio. Chociaż ze sporą częścią z nich nie mam już kontaktu, uwielbiam obserwować jak rozwijają swoje kariery i biznesy


2016

W tym roku ukończyłam szkołę i oficjalnie zdobyłam zawód fotografa. A dokładniej: technik plastyk, specjalizacja fotograf. Swój dyplom włożyłam do tej samej szuflady co świadectwo maturalne i nigdy go nie wyjęłam. Nie studiowałam przecież dla papierka! Podczas nauki w WSR bardzo rozwinęłam swoją kreatywność i umiejętności techniczne. Pracę dyplomową robiłam na temat fotografii mody lat 80.



listopad 2016

To najbardziej przełomowy moment w mojej fotograficznej drodze (no, może poza kupnem pierwszego aparatu). Postanowiłam, że pora zakończyć zabawę w fotografię i etap bezpłatnych sesji, a czas uczynić z tego pracę. Co było wtedy dla mnie najtrudniejsze? Opinia najbliższych. Moi rodzice nie wspierali mnie w tym pomyśle, a nawet mówili wprost, że uważają, że nie poradzę sobie z utrzymaniem firmy dłużej niż kilka miesięcy. Co z tym zrobiłam? Nic. No, może popłakałam kilka razy w poduszkę, ale wiedziałam, że nikt nie przeżyje ze mnie mojego życia. Nikt nie obiecywał, że rozkręcanie firmy będzie łatwe i byłam przygotowana także na takie problemy.



Uważacie, że macie za mało pieniędzy, miejsca czy możliwości, żeby urządzić sobie studio fotograficzne? Zobaczcie gdzie zaczynałam! :)

Prawda, że nie prezentuje się zbyt okazale? Uznałam jednak, wolę mieć niedoskonałe efekty swojej pracy, niż perfekcyjne, ale tylko w mojej głowie. Tak właśnie powstała pierwsza edycja mini sesji świątecznych



To był prawdziwy skok na głęboką wodę - może i umiałam już robić niezłe zdjęcia, ale kontakt z klientem to zupełnie inna bajka. Każdą negatywną opinię brałam do siebie i rozpaczałam potem całe wieczory. Teraz wiem już, że wynikały one przede wszystkim z tego, że coś źle wytłumaczyłam, lub zapomniałam powiedzieć o którejś z zasad współpracy ze mną. Sporo czasu zajęło mi przepracowanie tego w swojej głowie.


Pierwszy rok prowadzenia firmy był czasem, kiedy pracowałam jak robot, na granicy swojej wytrzymałości fizycznej. Nie miałam żadnego dnia wolnego, a czasem wolnym w ciągu doby były 3-4 godziny, które poświęcałam na sen. W pierwszych miesiącach nie osiągałam fenomenalnych wyników finansowych, a kredyt hipoteczny sam się nie spłaci. Dlatego musiałam kontynuować pracę na etacie, łącząc ją z pracą jako fotograf "na swoim". Gdyby nie mój stały, coroczny urlop na pielgrzymkę, nie miałabym nawet kiedy poznać przyszłego męża :) Klientów cały czas przybywało, robiłam coraz to więcej ślubów i sesji rodzinnych



2018

Na początku tego roku rozpoczęłam remont nowego studia! Lub raczej rozpoczął go mój tata, a ja tylko wybierałam materiały :) To było moje marzenie, aby miejsce gdzie będę robić zdjęcia, wyglądało jak pokój z dziecięcych snów. Nie mogło tam zabraknąć białego, metalowego łóżka z baldachimem i plecionej huśtawki zwisającej z sufitu.

Przed:


W trakcie:


Po:


2018 był dla mnie rokiem pełnym zmian. Minęło półtora roku i moja firma zaczęła przynosić dochód, który pozwolił mi na rezygnację z etatu. Bardzo lubiłam swoją poprzednią pracę, ale byłam przeszczęśliwa, że mogę w 100% poświęcić się fotografii (chociaż spora część rodziny uznała, że rzucam etat, więc teraz będę bezrobotna i umrę z głodu) Chwilę później wyprowadziłam się z Warszawy i wyszłam za mąż. Rok zakończyłam trzecią edycją świątecznych mini sesji - porównajcie je teraz do tego, co było dwa lata wcześniej :)



2019

Już niedługo moja firma, która miała nie przetrwać kilku miesięcy, będzie obchodzić 3 urodziny. Jestem dokładnie w tym miejscu, jakie wymarzyłam sobie prawie 10 lat temu. Nie lubię, kiedy ktoś mówi, że mi się udało. To nie jest kwestia szczęścia czy przypadku, ale suma mojej pracy, nauki na błędach, kilkuset zrealizowanych sesji i wielu wyrzeczeń. Czy warto ryzykować, kiedy wszyscy mówią, że to nie wyjdzie? No Jasne!


Jestem z siebie mega dumna kiedy patrzę na ten wpis. Nie tylko ze względu na to, ile pracy musiałam włożyć w to, aby dojść do mojego aktualnego poziomu zdjęć. Na każdym etapie trafiałam na ludzi, którzy mówili mi, że nie dam sobie rady na rynku. Gwóźdź, który wystaje, zawsze dostanie młotkiem jako pierwszy. Nie jest to przypisane tylko do jednej branży. Każdy przedsiębiorca spotkał kogoś, kto spróbował ściągnąć go w dół. Jaki z tego wniosek? Jeżeli my nie uwierzymy w siebie, to nikt za nas tego nie zrobi. A ciężką pracą można osiągnąć bardzo dużo!


679 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page